Przejdź do głównej zawartości

Co może ci zaoferować wolontariat europejski?

Przede wszystkim chciałabym powiedzieć, że tylko w filmach można od tak zmieniać swoje życie, zaczynać na nowo od zera, w pełni kontrolować swój los i toczyć z góry wygraną walkę z nowymi sytuacjami czy lękami. W realnym życiu rzadko tak się zdarza. Jesteśmy ludźmi, często pełnymi lęków i obaw, lepiej lub gorzej potrafiącymi sobie z nimi radzić. Nie zawsze to jest źle, ponieważ akurat twoje lęki mogą posłużyć ci w zidentyfikowaniu tego nad czym musisz teraz pracować.
Wyjechać na EVS – to trochę jak wskoczyć do filmu jako główna bohaterka. W momencie dekoracje się zmieniają – i ty pojawiasz się w innym kraju, często w zupełnie nieznanym miejscu. Na 3, 4, 6, 9, 10 miesięcy czy nawet rok! Na tym film się kończy i zaczyna się prawdziwa przygoda twojego życia.
Już na pewno wiesz, że EVS daje ci pieniędzy na jedzenie i kieszonkowe (nie martw się, naprawdę wystarczająco), oraz ubezpieczenie. Gwarantuje ci również mieszkanie. Mieszkam teraz w fantastycznym mieszkaniu na ostatnim, dziesiątym piętrze w Katowicach. Razem z inną wolontariuszką mamy dwa osobne pokoje i jeszcze balkon (uwielbiam widok stamtąd). Ale co jeszcze może ci dać EVS?
- Życie w innym kraju – jak to wygląda od wewnątrz?
Baaardzo dużo można czytać o innym kraju, ale nigdy nie poznasz go, dopóki w nim nie zamieszkasz. Tylko mieszkając w Polsce można zapoznać się z Polakami w takich sytuacjach życiowych jak uciekanie przed dzikami w okolicy mojego bloku (przedwczoraj tak miałam) czy w kolejce do autobusu. Można więcej się dowiedzieć na temat tego, dlaczego tak uwielbiają Boże Narodzenie albo poznać cel takich rzeczy jak bicie dzwona w kościele o 7 rano w każdą niedzielę. Trzeba to po prostu zrozumieć i nie denerwować się, mimo że doskonale słychać je w naszym mieszkaniu.
Małe rzeczy które zaczynasz kochać mieszkając w innym kraju – to coś niesamowitego. Dlatego jednak warto pojechać.

- Możliwość zaangażowanie się w wolontariat w innych organizacjach.
Lubisz kotki? Chcesz ratować środowisko? To wszystko możliwe dzięki EVS. Zawsze możesz zrobić sobie kubek kawy lub herbaty i otworzyć przeglądarkę i wyszukać wszystko na temat, który cię interesuje. Znajdziesz organizacje pozarządowe, które działają w twoim nowym miejscu zamieszkania. Zwykle albo piszesz do nich maila albo wypełniasz ankietę – i zostajesz częścią zespołu superwolontariuszy. Oprócz certyfikatu, satysfakcji innych i swojej dostajesz jeszcze dwie bardzo ważne rzeczy – kolejną pozycję do swojego CV, która na pewno Ci się przyda i lepszą znajomość języka obcego.
Podczas wyjazdu komunikujesz się przede wszystkim w języku kraju, w którym mieszkasz, więc zostanie wolontariuszem dodatkowo w innym miejscu niż twoja organizacja może znaleźć się poza twoją strefą komfortu. Jest to raczej walka z lękami o których wcześniej mówiłam. EVS jest świetnia okazją, żeby im sprostać. Dlaczego więc nie wykorzystać takiej okazji?
Dzięki wolontariatowi lokalnemu zostajesz też aktywną jednostką w kraju, który cię otacza. Czujesz się pewniej, ponieważ działasz, zmieniasz, budujesz nowe relacje i poznajesz aktywnych, ciekawych ludzi.

- Rozwijanie nowych zainteresowań.
Ludzie wokół ciebie różnią się od tych których zostawiłeś w domu. Kraj też jest odmienny, więc można spróbować coś nowego, czegoś czego jeszcze nigdy nie robiłeś.
Jeszcze 2 tygodnie temu nie umiałam jeździć na rowerze. Tak, w ogóle. Nawet nie wyobrażałam sobie, że będę mogła to kiedyś zrobić – bałam się, że upadnę i złamię rękę. Okazało się, że Katowice to miasto, gdzie prawie każdy korzysta z rowerów. Poszłam na kurs jazdy na rowerze. Uczyłam się razem z dziećmi. Dzieci się śmiały się, kiedy upadałam. Rozbiłam obydwa łokcie i kolano. Chociaż mam dużo siniaków do tego czasu. Nauczyłam się nie tylko po prostu jeździć, ale wręcz śmigać na rowerze. Czuję z tego powodu dużą satysfakcję. Osiągnęłam coś co kiedyś było dla mnie tylko snem.
Podczas mojego pierwszego miesiąca na EVS zaszłam do kopalni złota i zjechałam tyrolką. Staram się przełamywać swoje ograniczenia i przeżyć tu wiele swoich pierwszych razy.

- Czas na siebie i na edukację.
Jeśli tak jak ja masz przekonanie, że uczenie się w ciągu całego życia jest bardzo ważnie, to podczas EVS będziesz mieć świetną okazję się realizować. Zgodnie z EVS wolontariusz pracuje od 6 do 8 godzin codziennie co oznacza, że ma wolną całą drugą połowę dnia.
Ja na przykład pracuję od 9 do 15 w biurze mojej organizacji (Fundacja TDJ – pozdrawiam!). Od 15 czytam, oglądam kursy online, piszę artykuły, uczę się angielskiego, spaceruję, chodzę na różne wydarzenia organizowane w okolicy.

- Czas na określenie priorytetów i wartości.
JA teraz i JA rok temu – teraz wiem, że to dwoje różnych ludzi. Rok życia za granicą daje młodemu człowieku okazję do zastanowienia się nad tematami rozwijania zawodowego, celów w życiu, rozwijania pasji, nad tym co chciałabym zmienić, żeby czuć się lepiej, jakie umiejętności jeszcze potrzebuje, żeby być pewniejszy siebie, do czego dąży…

- Wyznaczenie swoich najważniejszych wartości.
Czasem wydaje się, że doskonale znamy samych siebie. Jednak w momencie, gdy znajdujemy się w zupełnie nowej sytuacji zaczynamy spoglądać w inny sposób na ludzi, możliwości i wyzwania jakie są przed nami stawiane. Może się zdarzyć, że coś w nas samych zaczyna się zmieniać. To jest normalne: z nowym doświadczeniem czasem przychodzi też zmiana wartości i priorytetów. Nie oznacza to że akurat EVS zmieni Cię na 100 %, ale jest taka możliwość.
- Zdobycie wiedzy na temat pracy w innym kraju.
Różnice w podejściu do organizacji pracy, zarządzania projektami, budowania relacji profesjonalnych, nawiązywania kontaktów partnerskich i wiele innych ciekawych rzeczy możesz przyuważyć podczas codziennej pracy jako wolontariusz EVSu.
Jako osoba z innego kraju uważniej będziesz się przyglądał temu co dzieję się wokół ciebie i z pewnością czeka cię wiele niespodzianek. Często taka wiedza potem sprzyja w twojej pracy w przyszłości, ponieważ ułatwia krytyczne spoglądanie na otaczający nas świat. 

- Spełnienie małych marzeń.
To może być coś zupełnie zwyczajnego jak zmiana koloru włosów, której bałaś się zrobić, bo „co powiedzą znajomi?”, albo coś co wymaga nakładu większej pracy jak napisanie książki czy nakręcenie filmiku o byciu wolontariuszem. Wszystko zależy od twojej wyobraźni!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Notatki grudniowe

Od sierpnia jestem w Polsce jako EVS-wolontariuszka. Już sporo czasu, nie? Z pewnością mogę powiedzieć, ze Kato pokochałam – i uliczki, domy i domki i nawet tego emeryta z bloku, pies którego zawsze na mnie się rzuca. Tak dużo emocji i tak szybko leci czas. Kościół zaprasza do mszy i to nas budzi ze snu. Ale ten dźwięk podoba mi się. Kato i nowe rzeczy. Dużo wyzwań i prób nauczyć się robić coś nowego. To teraz jest o moim listopadzie-grudniu. A już wkrótce święta. I to oznacza tylko jedno: trzeba przytulać swoich bliskich i ukochanych ludzi. Co i zrobię. 

Wolontariat Europejski: moja historia

Cześć! Mam na imię Marta. Od sierpnia 2017, dzięki programowi EVS, jestem wolontariuszką w Fundacji TDJ. Teraz mam 23 lata (w wieku 21 lat ukończyłam dwa uniwersytety na Ukrainie i zdobyłam stopień magistra– w moim kraju nauka trwa krócej niż w Polsce ;)). Od dwóch lat pracuję jako psycholog. Udzielam wsparcia zarówno nastolatkom jak i dorosłym. Zajmuję się też zarządzaniem projektami w dwóch wspaniałych organizacjach pozarządowych w Drohobyczu. Uwielbiam nowe ciekawe wyzwania, bo dzięki nim czuję się lepsza i silniejsza. Spędzam czas wolny z bliskimi mi ludźmi, podróżując i czytając książki co jest bardzo istotne pod tym względem, że edukacja w ciągu całego życia i rozwijanie swojej wiedzy i umiejętności jest dla mnie największą wartością. Kiedy zdecydowałam się na zaangażowanie w Wolontariat Europejski wcale nie wiedziałam do jakiego kraju trafię. Szczerze mówiąc, w ogóle nie zastanawiałam się nad tym, a raczej nad projektami i organizacją pozarządową w której miałam s

Obóz naukowy z TDJ: jak to było?

Fundacja TDJ organizowała w tym roku aż dwa obozy - Wakacje z Pasją i English Camp.  Na obozy przyjechało około 180 dzieci w wieku od 8 do 23 lat, żeby spędzić razem 9 dni. Byłam tam w charakterze wolontariuszki i pomagałam przy opiece nad grupą 15 dzieci w wieku 13-15 lat, które zdecydowały się wziąć udział w obozie naukowym.  W tym czasie mieliśmy okazję uczestniczyć w wielu atrakcjach. A były to m.in.: różne eksperymenty (puszczaliśmy dym przez nos) wycieczka do kopalni złota i poznawanie okolicznych legend spotkanie z pszczelarzem, który opowiedział nam co nieco o życiu pszczół paintball nocny  przygotowywanie zadań do wykonania przez członków innych grup długie rozmowy na różne tematy i śpiew przy grze na gitarze. Bardzo dużo się od dzieci nauczyłam: jak rozwijać pasję, jak być upartą, jak dążyć do spełnienia swoich marzeń i jak w ogóle marzyć. Każdy i każda stał dla mnie wielkim światem, ciepłym światem o którym